Po dłuższej nieobecności tradycyjną Zupą Dyniową robię come back na stare śmiecie. Ze słodkościami przeniosłam się na www.PrzepisNaCiasto.net - zapraszam serdecznie do wspólnego pieczenia!
W Lufciku zaś będzie na słono-kwaśno-ostro :-)
Jesień kocham z wielu powodów. Wieczory z kieliszkiem wina, kawałkiem ciepłej szarlotki i książką, moje urodziny :-), pierwszy śnieg i uwaga: stragany, na których leżą piękne dynie. Od dziadków przywiozłam wiele dziwolągów dyniowych. Dziś jednak będzie tradycyjnie - wykorzystamy piękną okrągłą pomarańczową dynię. Polecam SUPERSZYBKĄ i PROSTĄ (pożywną, niskokaloryczną - jej zalety można mnożyć) zupkę z dyńki!
Zupa z dyni
Składniki:
- 2,5 litry wody
- 3 średnie ziemniaki
- 2 średnie marchewki
- 1 kg dyni
- mała cebula
- ząbek czosnku
- sól i pieprz do smaku
- 2 łyżki prawdziwego masła
- bułka na grzankę
Przygotowanie:
Warzywa kroję na kawałki. Najpierw gotuję marchewkę, cebulę i czosnek. Potem wrzucam ziemniaki, na końcu dynię. Gdy warzywa są już miękkie, miksuję wszystko na gładki krem. Doprawiam do smaku solą i pieprzem. W zupie rozpuszczam dwie łyżki masła. Podaję z przyrumienioną na maśle grzanką.
środa, 17 listopada 2010
wtorek, 20 lipca 2010
Kruche ciasto z nadzieniem jagodowym
Wakacje jakoś nie idą w parze z przesiadywaniem w Internecie. Idą za to w parze z relaksowaniem się w cieniu czereśni, spacerami, czytaniem książek i planowaniem nadmorskich i mazurskich wojaży. Stąd tak niewiele letnich postów na moim blogu.
Ponieważ jednak czas jagodobrania niedługo się skończy, postanowiłam zapisać na blogu częste ostatnio w naszej kuchni ciasto z jagodami. Jest to moje drugie jagodowe (obok jagodowych muffinek) odkrycie tego lata. Ciacho przypomina trochę jedną wielką jagodziankę z duuuużą ilością jagód. Nie wymaga zbyt dużych nakładów sił i środków, co czyni je idealnym na tę część roku :-)
Kruche ciasto z nadzieniem jagodowym
Składniki (na okrągłą formę ok. 23 cm):
Ciasto:
- 3 szklanki mąki
- szklanka cukru
- kostka masła
- 4 żółtka
- łyżeczka proszku do pieczenia
Nadzienie:
- 3 szklanki jagód
- budyń waniliowy*
- niecałe pół szklanki cukru
Przygotowanie:
Mąkę mieszam z proszkiem do pieczenia i cukrem. Dodaję do tego żółtka i pokrojone w kostkę masło. Rozcieram, aby powstały mokre grudki. Następnie szybko zagniatam ciasto. Formuję kulę i chłodzę w lodówce ok. 30 minut. Formę smaruję masłem i wysypuję bułką tartą.
Jagody mieszam z cukrem i suchym budyniem. Blaszkę wylepiam dość cienko ciastem. Wykładam również brzegi. Niewielką część ciasta zostawiam, aby zetrzeć je na wierzch. Jeśli ciasta zostanie nam spora ilość (u mnie tak zazwyczaj się dzieje, bo lubię cienkie spody), można je zamrozić i wykorzystać do upieczenia kolejnego ciasta z jagodami :-) lub malutkich kruchych ciasteczek.
Jagody wylewam na ciasto (nie odcedzam ich, jeśli puszczą sok). Ścieram na nie pozostałe ciasto. Piekę ok. 50 minut w temperaturze 180 stopni. Smacznego!
Ponieważ jednak czas jagodobrania niedługo się skończy, postanowiłam zapisać na blogu częste ostatnio w naszej kuchni ciasto z jagodami. Jest to moje drugie jagodowe (obok jagodowych muffinek) odkrycie tego lata. Ciacho przypomina trochę jedną wielką jagodziankę z duuuużą ilością jagód. Nie wymaga zbyt dużych nakładów sił i środków, co czyni je idealnym na tę część roku :-)
Kruche ciasto z nadzieniem jagodowym
Składniki (na okrągłą formę ok. 23 cm):
Ciasto:
- 3 szklanki mąki
- szklanka cukru
- kostka masła
- 4 żółtka
- łyżeczka proszku do pieczenia
Nadzienie:
- 3 szklanki jagód
- budyń waniliowy*
- niecałe pół szklanki cukru
Przygotowanie:
Mąkę mieszam z proszkiem do pieczenia i cukrem. Dodaję do tego żółtka i pokrojone w kostkę masło. Rozcieram, aby powstały mokre grudki. Następnie szybko zagniatam ciasto. Formuję kulę i chłodzę w lodówce ok. 30 minut. Formę smaruję masłem i wysypuję bułką tartą.
Jagody mieszam z cukrem i suchym budyniem. Blaszkę wylepiam dość cienko ciastem. Wykładam również brzegi. Niewielką część ciasta zostawiam, aby zetrzeć je na wierzch. Jeśli ciasta zostanie nam spora ilość (u mnie tak zazwyczaj się dzieje, bo lubię cienkie spody), można je zamrozić i wykorzystać do upieczenia kolejnego ciasta z jagodami :-) lub malutkich kruchych ciasteczek.
Jagody wylewam na ciasto (nie odcedzam ich, jeśli puszczą sok). Ścieram na nie pozostałe ciasto. Piekę ok. 50 minut w temperaturze 180 stopni. Smacznego!
Etykiety:
Dla Mamy karmiącej,
Dobre bo słodkie,
Na szybko
piątek, 9 lipca 2010
W Muffinkowie. Muffiny z jagodami i białą czekoladą
Muffiny lubię za ich kuszący wygląd, nieograniczone możliwości kombinowania z dodatkami no i przede wszystkim za krótki czas przygotowania! Od kiedy wreszcie kupiłam formę na muffinki, piekę je niemal co drugi dzień. Zmianie ulegają dodatki - w zależności od tego, jakie świeże owoce spodobają mi się na targu. Muffinki z jagodami są jak na razie moimi faworytami. Naprawdę trudno się im oprzeć :-)
Muffinki z jagodami i białą czekoladą
Składniki (na ok. 15 muffinek):
- 2 szklanki mąki
- 3/4 szklanki cukru
- 1 tabliczka białej czekolady bourbon-wanilia (Alpen Gold)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody
- 400 gr jogurtu naturalnego
- 2 jajka
- 1/4 kostki roztopionego masła
- 30 dkg jagód
- cukier puder do posypania
Przygotowanie:
Do jednej miski wsypuję suche składniki i dokładnie mieszam. Do tego wrzucam wszystkie mokre i miksuję mikserem. Na koniec dodaję jagody oraz czekoladę pociętą na drobne kawałki i delikatnie mieszam łyżką. Wlewam do foremek i piekę w temperaturze 180 stopni przez ok. 25 minut. Przed podaniem posypuję cukrem pudrem. Smacznego!
Muffinki z jagodami i białą czekoladą
Składniki (na ok. 15 muffinek):
- 2 szklanki mąki
- 3/4 szklanki cukru
- 1 tabliczka białej czekolady bourbon-wanilia (Alpen Gold)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody
- 400 gr jogurtu naturalnego
- 2 jajka
- 1/4 kostki roztopionego masła
- 30 dkg jagód
- cukier puder do posypania
Przygotowanie:
Do jednej miski wsypuję suche składniki i dokładnie mieszam. Do tego wrzucam wszystkie mokre i miksuję mikserem. Na koniec dodaję jagody oraz czekoladę pociętą na drobne kawałki i delikatnie mieszam łyżką. Wlewam do foremek i piekę w temperaturze 180 stopni przez ok. 25 minut. Przed podaniem posypuję cukrem pudrem. Smacznego!
Etykiety:
Dla Mamy karmiącej,
Dobre bo słodkie,
Na szybko
poniedziałek, 5 lipca 2010
Sałatka z bobu i pomidorów
Wakacje u Mamy. Całe dnie spędzamy z Małgosią na podwórku pełnym słońca i łobuzerskich wspomnień z dzieciństwa. Dopiero teraz mogę powiedzieć, że Lato naprawdę się zaczęło!
Codziennie króluje u nas "letnie" jedzenie - dużo sezonowych warzyw i owoców, pieczone lub grillowane mięsko, serniki i galaretki na zimno albo szybkie muffinki z owocami.
Mamina biblioteczka została niedawno wzbogacona małą, niepozorną książeczką "Coś dla zdrowia. Sałatki i surówki pełne witamin" autorstwa Alicji Marchwieńskiej-Fuks. Okazuje się, że książeczka jest skarbnicą fantastycznych przepisów. Prosto, zdrowo i szybko - prawda, że idealnie na lato? A właściwie na każdą porę roku! Poniżej prezentuję wypróbowany już kilkukrotnie w naszej kuchni przepis na sałatkę z bobem.
Sałatka z bobem i pomidorami
Składniki:
40 dkg bobu (ja dałam ok. 70 dkg)
2 duże pomidory obrane ze skórki
2 jajka ugotowane na twardo
1 mała cebulka (dałam pół pęczka dymki)
1 łyżka posiekanego koperku
1/2 szklanki śmietany (dałam 18%)
1 łyżeczka musztardy
sól, pieprz do smaku
Przygotowanie:
Bób zalewam wrzącą wodą i gotuję do miękkości (ok. 20 minut). Pod koniec gotowania solę. Odcedzam, obieram z łupinek i dzielę na połówki. Cebulę drobno siekam. Pomidory kroję w kostkę. Bób, pomidory i cebulę mieszam. Obkładam ćwiartkami jajek i posypuję solą i pieprzem.
Całość polewam śmietaną wymieszaną z koperkiem i musztardą.
Codziennie króluje u nas "letnie" jedzenie - dużo sezonowych warzyw i owoców, pieczone lub grillowane mięsko, serniki i galaretki na zimno albo szybkie muffinki z owocami.
Mamina biblioteczka została niedawno wzbogacona małą, niepozorną książeczką "Coś dla zdrowia. Sałatki i surówki pełne witamin" autorstwa Alicji Marchwieńskiej-Fuks. Okazuje się, że książeczka jest skarbnicą fantastycznych przepisów. Prosto, zdrowo i szybko - prawda, że idealnie na lato? A właściwie na każdą porę roku! Poniżej prezentuję wypróbowany już kilkukrotnie w naszej kuchni przepis na sałatkę z bobem.
Sałatka z bobem i pomidorami
Składniki:
40 dkg bobu (ja dałam ok. 70 dkg)
2 duże pomidory obrane ze skórki
2 jajka ugotowane na twardo
1 mała cebulka (dałam pół pęczka dymki)
1 łyżka posiekanego koperku
1/2 szklanki śmietany (dałam 18%)
1 łyżeczka musztardy
sól, pieprz do smaku
Przygotowanie:
Bób zalewam wrzącą wodą i gotuję do miękkości (ok. 20 minut). Pod koniec gotowania solę. Odcedzam, obieram z łupinek i dzielę na połówki. Cebulę drobno siekam. Pomidory kroję w kostkę. Bób, pomidory i cebulę mieszam. Obkładam ćwiartkami jajek i posypuję solą i pieprzem.
Całość polewam śmietaną wymieszaną z koperkiem i musztardą.
niedziela, 27 czerwca 2010
Gruszki, rodzynki, kardamon, wanilia = pyszny dżem
Zrobiłam próbę generalną i z przecenionych ostatnich w tym sezonie gruszek usmażyłam dżem gruszkowy. Słoiczek dżemu zniknął w okamgnieniu. Próba generalna udana, na jesieni słoiczków będzie więcej :-)
Jedyne co nie odpowiada mi w dżemie, to konieczność dodania do niego żelfixu (czy innego dżemixu). Niestety gruszki po rozgotowaniu są bardzo wodniste i nie umiem ich zagęścić (zbyt długie gotowanie sprawia, że wychodzi z nich zupełna papka). Może macie jakieś sprawdzone sposoby na naturalny dżem gruszkowy? Czy trzeba do niego dodać inne owoce?
Dżem gruszkowy z rodzynkami, kardamonem i wanilią
Składniki:
- 5 dużych gruszek
- cukier waniliowy (najlepiej z naturalną wanilią)
- 1/3 łyżeczki kardamonu
- pół szklanki rodzynek
- pół szklanki ciemnego cukru
- pół torebki żelfixu
Przygotowanie:
Gruszki obieram i kroję na niewielkie kawałki. Rodzynki zalewam gorącą wodą, następnie odcedzam. W dużym garnku smażę gruszki z rodzynkami. Pod koniec smażenia (zajmuje to nie dłużej niż 10-15 minut) dodaję przyprawy i cukier. Na około 3-4 minuty przed końcem smażenia wsypuję żelfix i chwilę gotuję. Wlewam do wyparzonego słoiczka. Pasteryzuję - gotując w garnku we wrzącej wodzie ok. 10 minut (na dno kładę ściereczkę).
Jedyne co nie odpowiada mi w dżemie, to konieczność dodania do niego żelfixu (czy innego dżemixu). Niestety gruszki po rozgotowaniu są bardzo wodniste i nie umiem ich zagęścić (zbyt długie gotowanie sprawia, że wychodzi z nich zupełna papka). Może macie jakieś sprawdzone sposoby na naturalny dżem gruszkowy? Czy trzeba do niego dodać inne owoce?
Dżem gruszkowy z rodzynkami, kardamonem i wanilią
Składniki:
- 5 dużych gruszek
- cukier waniliowy (najlepiej z naturalną wanilią)
- 1/3 łyżeczki kardamonu
- pół szklanki rodzynek
- pół szklanki ciemnego cukru
- pół torebki żelfixu
Przygotowanie:
Gruszki obieram i kroję na niewielkie kawałki. Rodzynki zalewam gorącą wodą, następnie odcedzam. W dużym garnku smażę gruszki z rodzynkami. Pod koniec smażenia (zajmuje to nie dłużej niż 10-15 minut) dodaję przyprawy i cukier. Na około 3-4 minuty przed końcem smażenia wsypuję żelfix i chwilę gotuję. Wlewam do wyparzonego słoiczka. Pasteryzuję - gotując w garnku we wrzącej wodzie ok. 10 minut (na dno kładę ściereczkę).
Etykiety:
Dla Mamy karmiącej,
Dobre bo słodkie,
Przetwory
piątek, 25 czerwca 2010
Zapiekane kotleciki mielone z serem i oliwkami
Ponieważ ostatnio dość mocno przesłodziłam mojego bloga, dziś proponuję małe co nieco w słonych tonacjach. Mimo długich czerwcowych dni i kalendarzowego lata wciąż mam smaki na solidne obiady. Niedawno gościły u nas w domu zapiekane kotleciki mielone (unikam smażenia jak ognia). Zdjęcia może nie są zbyt efektowne (nie mam jeszcze wprawy w fotografowaniu rzeczy niesłodkich :-), ale rezultat smakowy - pierwsza klasa! Zachęcam do upieczenia kotlecików - ich przygotowanie zajmuje naprawdę niewiele czasu.
A po cichu marzy mi się słońce za oknem, temperatury powyżej 20 i do tego pyszny chłodnik...
Kotleciki mielone zapiekane z serem i oliwkami
Składniki:
- 40 dkg mięsa mielonego z indyka
- mała cebulka
- mała czerstwa bułeczka lub bułka tarta
- jajko
- pół podłużnego słoiczka zielonych oliwek
- kawałek sera feta (aby starczyło na 6 krótkich słupków)
- starty ser żółty do posypania kotlecików
- pieprz ziołowy i sól do smaku (ok. 1,5 łyżeczki soli)
Przygotowanie:
Siekam cebulkę. Bułeczkę moczę w letnim mleku i rozgniatam palcami, aby zrobiła się z niej papka. Kroję drobno oliwki. Zostawiam parę oliwek do posypania wierzchu kotlecików. W misce mieszam (ugniatam ręką) - mięso, cebulkę, bułkę, jajko i oliwki. Doprawiam solą i pieprzem. Szklaną formę smaruję olejem. Formuję kotleciki. W środek każdego wkładam po kawałku sera feta. Na wierzchu układam kawałki oliwek. Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 160 stopni (z termoobiegiem). Piekę ok. 40 minut. Na 7 minut przed wyjęciem kotlecików z piekarnika posypuję je żółtym serem. Należy uważać, żeby się zbytnio nie spiekł.
Do kotlecików pasują brokuły gotowane na parze. Smacznego!
A po cichu marzy mi się słońce za oknem, temperatury powyżej 20 i do tego pyszny chłodnik...
Kotleciki mielone zapiekane z serem i oliwkami
Składniki:
- 40 dkg mięsa mielonego z indyka
- mała cebulka
- mała czerstwa bułeczka lub bułka tarta
- jajko
- pół podłużnego słoiczka zielonych oliwek
- kawałek sera feta (aby starczyło na 6 krótkich słupków)
- starty ser żółty do posypania kotlecików
- pieprz ziołowy i sól do smaku (ok. 1,5 łyżeczki soli)
Przygotowanie:
Siekam cebulkę. Bułeczkę moczę w letnim mleku i rozgniatam palcami, aby zrobiła się z niej papka. Kroję drobno oliwki. Zostawiam parę oliwek do posypania wierzchu kotlecików. W misce mieszam (ugniatam ręką) - mięso, cebulkę, bułkę, jajko i oliwki. Doprawiam solą i pieprzem. Szklaną formę smaruję olejem. Formuję kotleciki. W środek każdego wkładam po kawałku sera feta. Na wierzchu układam kawałki oliwek. Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 160 stopni (z termoobiegiem). Piekę ok. 40 minut. Na 7 minut przed wyjęciem kotlecików z piekarnika posypuję je żółtym serem. Należy uważać, żeby się zbytnio nie spiekł.
Do kotlecików pasują brokuły gotowane na parze. Smacznego!
Etykiety:
Co dziś na obiad?,
Dla Mamy karmiącej
środa, 23 czerwca 2010
Migdałowa tarta z truskawkami
Na mój debiut w Weekendowej Cukierni wybrałam zaproponowaną przez Polkę Tartę migdałową z truskawkami. Tarta stanowi doskonałe połączenie - słodkiego, "marcepanowego" nadzienia z mielonych migdałów z kwaskowymi w tym roku truskawkami. Do tego idealnie kruchy spód z migdałowym aromatem... Tarta jest naprawdę grzechu warta :-)
Na pewno nieraz powtórzę ten wypiek, ale wtedy wprowadzę jedną drobną modyfikację - zmniejszę ilość dodawanego masła - zarówno do spodu jak i masy, bo po zjedzeniu jednego kawałka tarty czułam się jak po solidnym obiedzie...
Poniżej podaję przepis za Polką z moimi drobnymi zmianami.
Tarta migdałowa z truskawkami
Na pewno nieraz powtórzę ten wypiek, ale wtedy wprowadzę jedną drobną modyfikację - zmniejszę ilość dodawanego masła - zarówno do spodu jak i masy, bo po zjedzeniu jednego kawałka tarty czułam się jak po solidnym obiedzie...
Poniżej podaję przepis za Polką z moimi drobnymi zmianami.
Tarta migdałowa z truskawkami
Składniki:
Spód:
- 30 dkg mąki pszennej
- szczypta soli
- 50 g ciemnego cukru
- 10 dkg mielonych migdałów
- 18 dkg zimnego masła
- 2 jajka
- 4 krople esencji migdałowej
- szczypta soli
- 50 g ciemnego cukru
- 10 dkg mielonych migdałów
- 18 dkg zimnego masła
- 2 jajka
- 4 krople esencji migdałowej
Masa migdałowa:
- 35 dkg niesolonego masła
- 35 dkg cukru
- 35 dkg cukru
- 15 dkg mielonych migdałów
- 4 jajka
- 4 jajka
Wierzch:
Truskawki
Z mąki, soli, masła, jajek, cukru i esencji zagniotłam szybko ciasto. Chłodziłam je w lodówce ok. godziny. Następnie wylepiłam nim okrągłą blaszkę (należy zrobić wysokie brzegi, bo masy migdałowej wychodzi dość dużo i przy niskich rantach może wypłynąć) i chłodziłam dalszą godzinę. W tym czasie przygotowałam masę: masło ubiłam z cukrem, a następnie dodałam migdały. Potem zgodnie ze wskazówkami dodawałam po jednym jajku i ubiłam całość na gładką masę.
Spód upiekłam w temperaturze 160 stopni (w piekarniku z termoobiegiem) przykrywając go wcześniej papierem i wysypując na to fasolę, aby ciasto nie urosło. Czas pieczenia wynosił 15 minut. Następnie zdjęłam papier i fasolę i przyrumieniłam ciasto przez 5 minut. Na tak upieczony spód wylałam masę migdałową.
Całość piekłam w temperaturze 140 stopni przez 35 minut. Po całkowitym wystudzeniu i bezpośrednio przed podaniem na tarcie ułożyłam truskawki (truskawki nieprzykryte kremem, galaretką itp. niestety szybko zwiędły, dlatego warto częstować tartą zaraz po jej przygotowaniu).
Całość piekłam w temperaturze 140 stopni przez 35 minut. Po całkowitym wystudzeniu i bezpośrednio przed podaniem na tarcie ułożyłam truskawki (truskawki nieprzykryte kremem, galaretką itp. niestety szybko zwiędły, dlatego warto częstować tartą zaraz po jej przygotowaniu).
Deser palce lizać! :-) Smacznego.
środa, 16 czerwca 2010
Konfitura z płatków dzikiej róży
Pierwszy raz jadłam ją w herbaciarni "Same Fusy" na Starówce. Podano mi tam dwie łyżeczki bardzo ale to bardzo słodkiego zapachu dzikiej róży do herbaty... Teraz sama postanowiłam spróbować zamknąć ten zapach w słoiczku. Na ile próba będzie udana, okaże się gdy przyjdzie otworzyć złotą pokrywkę.
Płatki dzikiej róży w ilościach hurtowych zebraliśmy w Szerokim Borze na Mazurach, gdzie spędziliśmy ostatnią sobotę i niedzielę. Wakacje czas zacząć! :-D
Konfitura z płatków róży
Składniki:
- 25 dkg płatków dzikiej róży (oryginalny przepis radzi zebrać je o poranku, zaraz jak opadnie rosa - niestety nie napisali co zrobić, gdy od rana pada :-(
- 35 dkg drobnego cukru
- cytryna
Przygotowanie:
Od płatków obrywam białe końcówki. Ponoć dodają goryczki konfiturom. Następnie w dużej misce do ucierania, drewnianą pałką ucieram płatki z cukrem, dodając do smaku cytrynę. Trzemy tak długo, aż rozpuści się cukier - co w wolnym tłumaczeniu oznacza całą wieczność. Ja tarłam jakieś 30 minut, a i tak w płatkach pozostał drobny cukier. W międzyczasie dodajemy do smaku sok z cytryny.
Słoiczki - najlepiej małe - oraz pokrywki wygotowuję ok. 10 minut (na dno garnka kładę pieluszkę tetrową). W tak przygotowane słoiki wkładam konfiturę. Pokrywki przecieram spirytusem. Zakręcam. Trzymam w lodówce. Przepis znalazłam w dodatku chyba do "Naj" z zeszłego roku z przepisami na różnego rodzaju przetwory. Zwiększyłam ilość cukru o 10 dkg.
Płatki dzikiej róży w ilościach hurtowych zebraliśmy w Szerokim Borze na Mazurach, gdzie spędziliśmy ostatnią sobotę i niedzielę. Wakacje czas zacząć! :-D
Konfitura z płatków róży
Składniki:
- 25 dkg płatków dzikiej róży (oryginalny przepis radzi zebrać je o poranku, zaraz jak opadnie rosa - niestety nie napisali co zrobić, gdy od rana pada :-(
- 35 dkg drobnego cukru
- cytryna
Przygotowanie:
Od płatków obrywam białe końcówki. Ponoć dodają goryczki konfiturom. Następnie w dużej misce do ucierania, drewnianą pałką ucieram płatki z cukrem, dodając do smaku cytrynę. Trzemy tak długo, aż rozpuści się cukier - co w wolnym tłumaczeniu oznacza całą wieczność. Ja tarłam jakieś 30 minut, a i tak w płatkach pozostał drobny cukier. W międzyczasie dodajemy do smaku sok z cytryny.
Słoiczki - najlepiej małe - oraz pokrywki wygotowuję ok. 10 minut (na dno garnka kładę pieluszkę tetrową). W tak przygotowane słoiki wkładam konfiturę. Pokrywki przecieram spirytusem. Zakręcam. Trzymam w lodówce. Przepis znalazłam w dodatku chyba do "Naj" z zeszłego roku z przepisami na różnego rodzaju przetwory. Zwiększyłam ilość cukru o 10 dkg.
czwartek, 10 czerwca 2010
Drożdżowe według babci Jasi
Prawdziwe Drożdżowe to dla mnie to, które piecze babcia. Nie za słodkie, z niewielką ilością rodzynek i delikatnie przypieczoną skórką... Długo wyrabiane, rośnie trzykrotnie. Robione z ilości składników jak dla mnie hurtowych - bo m.in. z kilograma mąki. Sama na razie nie mam tyle sił i chęci, by zamknąć się w kuchni na tak długo (szczególnie gdy za oknem taka pogoda).
Wczoraj postanowiłam, że Małgosia pozna wreszcie swoją prababcię i wybrałam się do moich dziadków. W kuchni czekał na mnie najprostszy, letni obiad w postaci ziemniaków, jajka sadzonego z zieloną pietruszką prosto z ogródka i zsiadłego mleka. A na deser.... Prawdziwe Drożdżowe! Dostałam całą blachę do domu :-)
Dzień spędziłam pod chmurką w babcinym ogrodzie.
Drożdżowe według babci Jasi
Składniki:
- 1 kg mąki
- kostka masła
- 3 łyżki oleju
- 5 dkg drożdży
- szklanka mleka
- 5 jajek
- 8 łyżek cukru (można dać więcej - nawet dwa razy tyle; ciasto wychodzi raczej niesłodkie)
- szczypta soli
- cukier waniliowy
- rodzynki
Przygotowanie:
Mleko grzejemy, aby było letnie. Rozcieramy drożdże z półtorej łyżki cukru, dodajemy mleko, szklankę mąki i sól i robimy zaczyn. Odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 40 minut, aby podwoił swoją objętość. Jajka ucieramy z resztą cukru i cukrem waniliowym. Masło rozpuszczamy i studzimy. Następnie dodajemy do reszty składników. Wlewamy olej. Mieszamy najpierw łyżką a potem wyrabiamy ręką, aż ciasto zacznie od niej odstawać. Odstawiamy aż wyrośnie. Gdy podwoi swoją objętość (po ok. półtorej - dwóch godzinach) znów lekko ugniatamy i w tym samym naczyniu ponownie odstawiamy do wyrośnięcia. Potem przekładamy do blaszki nasmarowanej olejem (z podanej ilości składników wyszła duża prostokątna blacha i długa forma keksowa). Znów czekamy aż ciasto podrośnie. Pieczemy ok. 40 minut w 150 stopniach. Zajadamy aż nam się uszy trzęsą.
Wczoraj postanowiłam, że Małgosia pozna wreszcie swoją prababcię i wybrałam się do moich dziadków. W kuchni czekał na mnie najprostszy, letni obiad w postaci ziemniaków, jajka sadzonego z zieloną pietruszką prosto z ogródka i zsiadłego mleka. A na deser.... Prawdziwe Drożdżowe! Dostałam całą blachę do domu :-)
Dzień spędziłam pod chmurką w babcinym ogrodzie.
Drożdżowe według babci Jasi
Składniki:
- 1 kg mąki
- kostka masła
- 3 łyżki oleju
- 5 dkg drożdży
- szklanka mleka
- 5 jajek
- 8 łyżek cukru (można dać więcej - nawet dwa razy tyle; ciasto wychodzi raczej niesłodkie)
- szczypta soli
- cukier waniliowy
- rodzynki
Przygotowanie:
Mleko grzejemy, aby było letnie. Rozcieramy drożdże z półtorej łyżki cukru, dodajemy mleko, szklankę mąki i sól i robimy zaczyn. Odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 40 minut, aby podwoił swoją objętość. Jajka ucieramy z resztą cukru i cukrem waniliowym. Masło rozpuszczamy i studzimy. Następnie dodajemy do reszty składników. Wlewamy olej. Mieszamy najpierw łyżką a potem wyrabiamy ręką, aż ciasto zacznie od niej odstawać. Odstawiamy aż wyrośnie. Gdy podwoi swoją objętość (po ok. półtorej - dwóch godzinach) znów lekko ugniatamy i w tym samym naczyniu ponownie odstawiamy do wyrośnięcia. Potem przekładamy do blaszki nasmarowanej olejem (z podanej ilości składników wyszła duża prostokątna blacha i długa forma keksowa). Znów czekamy aż ciasto podrośnie. Pieczemy ok. 40 minut w 150 stopniach. Zajadamy aż nam się uszy trzęsą.
Etykiety:
Dla Mamy karmiącej,
Dobre bo słodkie
wtorek, 8 czerwca 2010
Weekendowe gofry
Było słonecznie, zielono, radośnie. Długi spacer po nałęczowskich polach i lasach, wata cukrowa, swojski chleb na zakwasie, spanie do południa i dużo dużo tlenu! Wieczorem masaż i kąpiel w błocie - taki weekend mógłby trwać wiecznie :-)
Ale zanim wyjechaliśmy zrobiłam prawdziwe weekendowe śniadanie - Gofry belgijskie. Poprzedniego dnia zakręciłam ciasto. Rano dom pachniał wanilią...
Przepis na gofry belgijskie cytuję za Liską (która z kolei podaje jako źródło: King Arthur Flour), dodając swoje modyfikacje.
Ale zanim wyjechaliśmy zrobiłam prawdziwe weekendowe śniadanie - Gofry belgijskie. Poprzedniego dnia zakręciłam ciasto. Rano dom pachniał wanilią...
Przepis na gofry belgijskie cytuję za Liską (która z kolei podaje jako źródło: King Arthur Flour), dodając swoje modyfikacje.
Gofry belgijskie
Składniki:
- 1 1/2 kubka mleka
- 85 g masła
- 2 do 3 łyżek (60 g ) syropu klonowego (dałam 4 łyżki cukru brązowego zamiast syropu - J.)
- 2 łyżki białego cukru
- 3/4 łyżeczki soli
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (użyłam cukru waniliowego z prawdziwą wanilią - J.)
- 2 duże jajka
- 2 kubki mąki pszennej
- 1 1/2 łyżeczki suszonych drożdży instant (zamiast suszonych dodałam 20 gr świeżych drożdży - J.)
- 85 g masła
- 2 do 3 łyżek (
- 2 łyżki białego cukru
- 3/4 łyżeczki soli
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (użyłam cukru waniliowego z prawdziwą wanilią - J.)
- 2 duże jajka
- 2 kubki
- 1 1/2 łyżeczki suszonych drożdży instant (zamiast suszonych dodałam 20 gr świeżych drożdży - J.)
Przygotowanie:
Podgrzewam mleko, tak aby było gorące. Wcześniej odlewam ok. 6 łyżek letniego mleka i mieszam z drożdżami roztartymi z 2 łyżkami białego cukru. Odstawiam drożdże, aby "ruszyły". Mleko wlewam do dużej miski (na tyle dużej, aby ciasto z niej nie wypłynęło gdy będzie rosnąć - powinno podwoić swoją objętość). Dodaję do tego masło, cukier (dla mnie gofry były za mało słodkie - można spokojnie dać więcej cukru), sól i cukier waniliowy. Czekam aż masło się roztopi. Dodaję jajka, mąkę i drożdże. Mieszam łyżką (w cieście mogą zostać niewielkie grudki). Odstawiam ciasto do wyrośnięcia na ok. godzinę. Po tym czasie można już robić gofry. Ja wstawiłam wyrośnięte ciasto na noc do lodówki i piekłam gofry następnego dnia. Rozgrzewam gofrownicę. Przed wlaniem ciasta cienko smaruję wkład olejem. Piekę ok. 7 minut (czas pieczenia zależy od gofrownicy). Ilość wlewanego ciasta też zależy od tego, jaką mamy gofrownicę. U mnie było to ok. 3/4 kubka, ale zanim doszłam do wprawy, gofry powychodziły dosyć koślawe - co widać na fotkach :-). Zjedliśmy je z cukrem pudrem, dżemem z jasnych śliwek i serkiem homogenizowanym.
Smacznego!
Etykiety:
Dla Mamy karmiącej,
Dobre bo słodkie,
Kolacje i śniadania
czwartek, 27 maja 2010
Tarta z jabłkami i twarogiem z pigwowym akcentem :-)
Jabłka, twaróg, jogurt i ciut nalewki pigwowej mojego M. - to podstawa naszej Tarty jabłkowej. Deser wyszedł nie za słodki, aromatyczny, lekki... Polecam go tym, którzy dbają o linię albo nie przepadają za zbyt słodkimi ciastami. Jak podaje "Sól i Pieprz" jeden kawałek tarty ma tylko 250 kcal!
Wczoraj pierwszy raz obchodziłam Dzień Mamy (ze mną w roli głównej!). Właśnie z tej okazji upiekłyśmy z maleńką Małgosią (ona pomagała tym że była i nie marudziła ani nie płakała :-) słoneczną tartę. Tym razem zainspirowało nas czasopismo "Sól i Pieprz" numer 4/2010.
Tarta z jabłkami i twarogiem
Składniki:
- 200 gr mąki
- 150 gr masła
- 1 łyżka cukru
- szczypta soli
- 200 ml białego wina (u nas dwa kieliszki nalewki pigwowej)
- sok z 1 cytryny
- 1 jajko
- 1 białko (u nas po prostu 2 całe jajka)
- 2 łyżki cukru pudru ( u nas 7 łyżek)
- 350 gr twarogu
- 150 gr jogurtu
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- cynamon
Przygotowanie:
Zagniatam ciasto z mąki, łyżki cukru, 125 gr masła, 2 łyżek zimnej wody i szczypty soli. Chłodzę w lodówce ok. godziny (w oryg. przepisie 30 minut). Jabłka obieram, kroję na ćwiartki a następnie na dość cienkie paseczki (ok. 5 mm - jeśli są zbyt cienkie, jabłka pieką się na "gumowo"). W rondelku gotuję 200 ml wody z sokiem z połowy cytryny i nalewką pigwową. Tą miksturą zalewam jabłka i odstawiam. W tym czasie przygotowuję masę serową. Ser mielę w malakserze (w oryg. przepisie należy go po prostu rozdrobnić, ale ja lubię gładko zmielony twaróg). W misce ubijam białka z cukrem pudrem. Do sera dodaję jogurt, 2 żółtka, sok z połowy cytryny i 2 łyżki mąki ziemniaczej i dokładnie mieszam. Na końcu wlewam białka i delikatnie łączę z pozostałymi składnikami.
Blaszkę wykładam cienko ciastem, formuję brzegi na ok. 2-3 cm. Na ciasto wlewam masę twarogową. Na masie układam dachówkowato odsączone na sitku jabłka. Na wierzchu układam płatki 25 gr masła i posypuję dwiema łyżkami ciemnego cukru. Wstawiam do piekarnika na ok. 50 min. Piekę w temp. 180 stopni (bez termoobiegu). Po wyjęciu z piekarnika posypuję cynamonem. Smacznego!
Wczoraj pierwszy raz obchodziłam Dzień Mamy (ze mną w roli głównej!). Właśnie z tej okazji upiekłyśmy z maleńką Małgosią (ona pomagała tym że była i nie marudziła ani nie płakała :-) słoneczną tartę. Tym razem zainspirowało nas czasopismo "Sól i Pieprz" numer 4/2010.
Tarta z jabłkami i twarogiem
Składniki:
- 200 gr mąki
- 150 gr masła
- 1 łyżka cukru
- szczypta soli
- 200 ml białego wina (u nas dwa kieliszki nalewki pigwowej)
- sok z 1 cytryny
- 1 jajko
- 1 białko (u nas po prostu 2 całe jajka)
- 2 łyżki cukru pudru ( u nas 7 łyżek)
- 350 gr twarogu
- 150 gr jogurtu
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- cynamon
Przygotowanie:
Zagniatam ciasto z mąki, łyżki cukru, 125 gr masła, 2 łyżek zimnej wody i szczypty soli. Chłodzę w lodówce ok. godziny (w oryg. przepisie 30 minut). Jabłka obieram, kroję na ćwiartki a następnie na dość cienkie paseczki (ok. 5 mm - jeśli są zbyt cienkie, jabłka pieką się na "gumowo"). W rondelku gotuję 200 ml wody z sokiem z połowy cytryny i nalewką pigwową. Tą miksturą zalewam jabłka i odstawiam. W tym czasie przygotowuję masę serową. Ser mielę w malakserze (w oryg. przepisie należy go po prostu rozdrobnić, ale ja lubię gładko zmielony twaróg). W misce ubijam białka z cukrem pudrem. Do sera dodaję jogurt, 2 żółtka, sok z połowy cytryny i 2 łyżki mąki ziemniaczej i dokładnie mieszam. Na końcu wlewam białka i delikatnie łączę z pozostałymi składnikami.
Blaszkę wykładam cienko ciastem, formuję brzegi na ok. 2-3 cm. Na ciasto wlewam masę twarogową. Na masie układam dachówkowato odsączone na sitku jabłka. Na wierzchu układam płatki 25 gr masła i posypuję dwiema łyżkami ciemnego cukru. Wstawiam do piekarnika na ok. 50 min. Piekę w temp. 180 stopni (bez termoobiegu). Po wyjęciu z piekarnika posypuję cynamonem. Smacznego!
Subskrybuj:
Posty (Atom)