czwartek, 10 czerwca 2010

Drożdżowe według babci Jasi

Prawdziwe Drożdżowe to dla mnie to, które piecze babcia. Nie za słodkie, z niewielką ilością rodzynek i delikatnie przypieczoną skórką... Długo wyrabiane, rośnie trzykrotnie. Robione z ilości składników jak dla mnie hurtowych - bo m.in. z kilograma mąki. Sama na razie nie mam tyle sił i chęci, by zamknąć się w kuchni na tak długo (szczególnie gdy za oknem taka pogoda).


Wczoraj postanowiłam, że Małgosia pozna wreszcie swoją prababcię i wybrałam się do moich dziadków. W kuchni czekał na mnie najprostszy, letni obiad w postaci ziemniaków, jajka sadzonego z zieloną pietruszką prosto z ogródka i zsiadłego mleka. A na deser.... Prawdziwe Drożdżowe! Dostałam całą blachę do domu :-) 

Dzień spędziłam pod chmurką w babcinym ogrodzie. 


Drożdżowe według babci Jasi

Składniki:
- 1 kg mąki
- kostka masła
- 3 łyżki oleju
- 5 dkg drożdży
- szklanka mleka
- 5 jajek
- 8 łyżek cukru (można dać więcej - nawet dwa razy tyle; ciasto wychodzi raczej niesłodkie)
- szczypta soli
- cukier waniliowy
- rodzynki

Przygotowanie:
Mleko grzejemy, aby było letnie. Rozcieramy drożdże z półtorej łyżki cukru, dodajemy mleko, szklankę mąki i sól i robimy zaczyn. Odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 40 minut, aby podwoił swoją objętość. Jajka ucieramy z resztą cukru i cukrem waniliowym. Masło rozpuszczamy i studzimy. Następnie dodajemy do reszty składników. Wlewamy olej. Mieszamy najpierw łyżką a potem wyrabiamy ręką, aż ciasto zacznie od niej odstawać. Odstawiamy aż wyrośnie. Gdy podwoi swoją objętość (po ok. półtorej - dwóch godzinach) znów lekko ugniatamy i w tym samym naczyniu ponownie odstawiamy do wyrośnięcia. Potem przekładamy do blaszki nasmarowanej olejem (z podanej ilości składników wyszła duża prostokątna blacha i długa forma keksowa). Znów czekamy aż ciasto podrośnie. Pieczemy ok. 40 minut w 150 stopniach. Zajadamy aż nam się uszy trzęsą.

5 komentarzy:

  1. Przepadłam! Twoje drożdżowe to marzenie - uwielbiam! Poproszę dużą porcję - tym bardziej, że mam gorączkę, muszę zjeść coś na pocieszenie, a choremu się nie odmawia:))
    Cudny ogród!
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  2. achy i ochy dla takiego ciacha! pyszności!

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, współczuję, gorączka w takie dni musi być podwójnie bolesna... przesyłam dwa duże kawałki i kubek mleka z miodem; zdrówka!

    Paula - dla Ciebie też starczy, spróbujesz?? :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Upiekę go. Muszę go upiec! Nie wiem jeszcze, kiedy, ale będzie na pewno. Uwielbiam takie prawdziwe, domowe smaki.
    Od siebie dodałabym może kruszonkę?...

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też miałam babcię Jasię,
    zazdroszczę, że Ty ją jeszcze masz:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń