czwartek, 27 maja 2010

Tarta z jabłkami i twarogiem z pigwowym akcentem :-)

Jabłka, twaróg, jogurt i ciut nalewki pigwowej mojego M. - to podstawa naszej Tarty jabłkowej. Deser wyszedł nie za słodki, aromatyczny, lekki... Polecam go tym, którzy dbają o linię albo nie przepadają za zbyt słodkimi ciastami. Jak podaje "Sól i Pieprz" jeden kawałek tarty ma tylko 250 kcal!



Wczoraj pierwszy raz obchodziłam Dzień Mamy (ze mną w roli głównej!). Właśnie z tej okazji upiekłyśmy z maleńką Małgosią (ona pomagała tym że była i nie marudziła ani nie płakała :-) słoneczną tartę. Tym razem zainspirowało nas czasopismo "Sól i Pieprz" numer 4/2010.

Tarta z jabłkami i twarogiem

Składniki:
- 200 gr mąki
- 150 gr masła
- 1 łyżka cukru
- szczypta soli
- 200 ml białego wina (u nas dwa kieliszki nalewki pigwowej)
- sok z 1 cytryny
- 1 jajko
- 1 białko (u nas po prostu 2 całe jajka)
- 2 łyżki cukru pudru ( u nas 7 łyżek)
- 350 gr twarogu
- 150 gr jogurtu
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- cynamon


Przygotowanie:
Zagniatam ciasto z mąki, łyżki cukru, 125 gr masła, 2 łyżek zimnej wody i szczypty soli. Chłodzę w lodówce ok. godziny (w oryg. przepisie 30 minut). Jabłka obieram, kroję na ćwiartki a następnie na dość cienkie paseczki (ok. 5 mm - jeśli są zbyt cienkie, jabłka pieką się na "gumowo"). W rondelku gotuję 200 ml wody z sokiem z połowy cytryny i nalewką pigwową. Tą miksturą zalewam jabłka i odstawiam. W tym czasie przygotowuję masę serową. Ser mielę w malakserze (w oryg. przepisie należy go po prostu rozdrobnić, ale ja lubię gładko zmielony twaróg). W misce ubijam białka z cukrem pudrem. Do sera dodaję jogurt, 2 żółtka, sok z połowy cytryny i 2 łyżki mąki ziemniaczej i dokładnie mieszam. Na końcu wlewam białka i delikatnie łączę z pozostałymi składnikami.

Blaszkę wykładam cienko ciastem, formuję brzegi na ok. 2-3 cm. Na ciasto wlewam masę twarogową. Na masie układam dachówkowato odsączone na sitku jabłka. Na wierzchu układam płatki 25 gr masła i posypuję dwiema łyżkami ciemnego cukru. Wstawiam do piekarnika na ok. 50 min. Piekę w temp. 180 stopni (bez termoobiegu). Po wyjęciu z piekarnika posypuję cynamonem. Smacznego!


wtorek, 25 maja 2010

Makaron z łososiem i szparagami

Romans ze szparagami rozpoczęłam dopiero w tym roku. Dotychczas jakoś nie miałam do nich serca... no i już żałuję tych wszystkich nieugotowanych i niezjedzonych szparagowych fajerwerków. Na początek postanowiłam dodać szparagi do klasyka naszej kuchni - makaronu z wędzonym łososiem. Potem ugotowałam zupę krem a jutro na kolację planuję szparagi zapiekane z szynką :-) 

W podstawowym przepisie wspomniany sos składa się jedynie z łososia i śmietany lub mascarpone - ja bardzo często wzbogacam go różnymi warzywami. Sprawdzony i smaczny jest ten z dodatkiem:
- zielonego mrożonego lub świeżego groszku + uprażonych orzechów włoskich
- brokułów i płatków migdałowych.

Okazuje się, że z łososiowym sosem pokochały się również zielone szparagi. Poniżej zamieszczam przepis. Polecam go na szybki obiad - jego przygotowanie zajmuje ok. 20 minut.


Makaron z wędzonym łososiem i szparagami

Składniki (na 3 duże porcje):

- 3/4 opakowania makaronu (polecam penne, świderki lub kokardki)
- 150 gr wędzonego łososia
- 200 ml śmietanki 18% lub ok. 120 gr mascarpone
- pół pęczka zielonych szparagów
- sól i pieprz ziołowy
- odrobina oliwy




  


Wykonanie:

Od szparagów odcinam twarde końce. Obieram je mniej więcej do 3/4 długości. Odłamuję łebki. Resztę kroję na 2-3 cm kawałki. Gotuję je w małej ilości wody 7 minut (nie mogą być zbyt miękkie). Na patelni podsmażam drobne kawałki łososia. Do tego wlewam śmietankę lub mascarpone i podgotowuję chwilę. Dorzucam szparagi. Gotuję chwilę, żeby smaki się przegryzły. Na końcu dodaję łebki szparagów. Doprawiam solą (uwaga z ilością, bo łosoś jest słony) i ziołowym pieprzem. Sos wlewam do ugotowanego makaronu i dokładnie mieszam, lekko podgrzewając, żeby sos dobrze połączył się z makaronem. Smacznego!


piątek, 21 maja 2010

Kruche z rabarbarem

Kiedyś dawno temu pod starym krzakiem agrestu na naszym podwórku rosły pęki rabarbaru. Rabarbar nie był u nas poważany i nie wzbudzał powszechnego zachwytu. Mimo, że po południu nadawał kuchni aromatu rabarbarowego kompotu a wieczorami raczył nas kwaśnym smakiem w cieście biszkoptowym.
Pewnego roku rabarbar zmarzł, zmarniał - zrezygnował z naszej kuchni i podwórka. Dopiero wtedy został naprawdę doceniony. Zabrakło aromatów i kwaskowego smaku. Od tamtego czasu minęło ładnych parę lat. W tym roku obiecałam sobie namówić Mamę na posadzenie w tym samym rogu działki kiści rabarbaru. Może moja Małgosia zapamięta majowe rabarbarowe zapachy z kuchni u Babci?

W naszym miejskim mieszkanku rabarbar gości głównie w ciastach.
Przepis na opisane niżej półkruche ciasto jest w moim brulionie od lat. Na tym samym spodzie piekę szarlotkę. Do zrobienia środka ciasta z mąką ziemniaczaną i cukrem zainspirowała mnie Ania ze Strawberries from Poland, która z kolei znalazła go u Liski.


Kruche z rabarbarem

Składniki:
- 3 szklanki mąki
- szklanka cukru
- 3 żółtka i 1 całe jajko
- łyżeczka proszku do pieczenia
- kostka masła
- ew. łyżka kwaśnej śmietany, jeśli ciasto jest za suche i nie chce się zagnieść

Środek:
- 80 dkg rabarbaru
- pół szklanki mąki ziemniaczanej
- 3/4 szklanki cukru

Przygotowanie:
Do dużej miski wsypuję mąkę, cukier i proszek do pieczenia. Mieszam suche składniki. Do tego wkładam posiekane miękkie masło i wbijam jajko i żółtka. Szybko zagniatam. Chowam do lodówki na około godzinę. Blaszkę (24x35 cm) smaruję masłem i wysypuję bułką tartą. Z ciasta oddzielam 3/4 objętości i wylepiam tym blaszkę. Rabarbar mieszam w misce z cukrem i mąką ziemniaczaną. Wysypuję na ciasto. Na wierzch układam cienkie  płatki ciasta (polecam rozpłaszczanie małych kawałków ciasta dłońmi). Płaty powinny przykrywać prawie całą powierzchnię ale nie szkodzi, jeśli zostaną niewielkie dziury. Ciasto piekę w piekarniku z termoobiegiem w temperaturze 150 stopni ok. 50 minut. Po wyjęciu posypuję cukrem pudrem.  


czwartek, 20 maja 2010

Tarta ze szpinakiem i kaszą gryczaną

Na diecie dla mam karmiących trudno wyczarować kolorowe, smakowite dania, ale dziś chyba mi się udało! Szpinak w połączeniu z kaszą gryczaną (być może brzmi dziwnie, ale naprawdę współgra!) i fetą na cieniutkim kruchym słonym spodzie pod warstewką stopionego żółtego sera... Polecam!


Tarta ze szpinakiem i kaszą gryczaną

Składniki*:
Ciasto
- 1/2 szklanki mąki pszennej
- 1/2 szklanki mąki orkiszowej
- płaska łyżeczka soli
- pół kostki masła roślinnego
- 1 jajko

Farsz
- torebka szpinaku mrożonego
- pół kostki sera feta (ok. 130 gr)
- jajko
- 3/4 torebki ugotowanej kaszy gryczanej
- ok. płaskiej łyżeczki soli
- pieprz ziołowy
- starty ser żółty do posypania na wierzch

Przygotowanie:
Z mąki, masła i jajka zagniatam ciasto. Wkładam do lodówki na ok. pół godziny. Następnie wykładam ciastem foremkę (u mnie okrągła ok. 26 cm) wysmarowaną tłuszczem i wysypaną bułką tartą. Nakłuwam ciasto widelcem i zapiekam w piekarniku w temperaturze 150 stopni przez 10 minut.

Szpinak rozmrażam na odrobinie wody i oliwy. Dodaję jajko i kaszę gryczaną. Na koniec wrzucam pokruszoną fetę. Doprawiam do smaku solą i pieprzem. Farsz układam na kruchym spodzie. Piekę w piekarniku dalsze 20 minut. Około 5 minut przed końcem pieczenia posypuję żółtym serem, żeby ładnie się stopił. 

* Jako mama karmiąca zrezygnowałam z czosnku i cebulki, ale polecam ich dodanie. Kiedyś nie wyobrażałam sobie zjedzenia szpinaku bez czosnkowego aromatu... 

środa, 19 maja 2010

Sernik z kajmakiem na poprawę humoru

Jak pokochać serniki? Upiec ten z kajmakiem! Nigdy nie przepadałam za tym rodzajem ciasta, ale ten przepis przekona do serników nawet najbardziej opornych. Kajmakowy serniczek jest pyszny i potrafi skutecznie poprawić senny nastrój w te deszczowe zimne majowe dni. Przepis na niego znalazłam u Liski.



Sernik z kajmakiem

Składniki:
- 60 dkg białego sera mielonego (ja kupiłam ser śmietankowy raz mielony, ale podobno najlepsze są te w wiaderkach trzykrotnie mielone)
- 3 jajka
- łyżka mąki pszennej
- 40 dkg masy krówkowej
- pół szklanki cukru
- cukier waniliowy

Spód:
- 130 gr kruchych ciastek (dałam 3/4 paczki digestive)
- 30 gr masła
- łyżka cukru

Ciastka mielę w blenderze. Dodaję cukier i ucieram z masłem. Wylepiam tym foremkę (ok. 24 cm). Dodatkowe smarowanie jej masłem jest niepotrzebne. Zapiekam spód w temperaturze 180 stopni z termoobiegiem przez 10 minut.

Masło ucieram z cukrem, dodaję do tego mniej więcej 3/4 puszki masy kajmakowej a następnie po kolei jajka i po trochu sera białego. Wylewam masę na spód. Piekę w 170 stopniach przez ok. 50 minut. Po ostygnięciu sernika polewam go masą kajmakową i posypuję uprażonymi płatkami migdałowymi (prażyłam je na patelni). Masę do polania sernika przygotowuję następująco: podgrzewam łyżkę mleka, wrzucam kajmak i rozpuszczam to. Następnie dorzucam dwie łyżeczki masła i miksuję. Przed polaniem sernika wstawiam masę do lodówki, żeby trochę stężała. Sernik przed podaniem odpoczywał w mojej lodówce dobre 2 godziny.

   

poniedziałek, 17 maja 2010

Drożdżowe bez wyrabiania :)

Ostatnio w naszym domu często pachnie ciastem drożdżowym... Jeśli o mnie chodzi to jeden z najmilszych zapachów na świecie, bo kojarzy mi się nieodłącznie z wakacjami u Babci - ogródkiem pełnym kolorowych kwiatków pod oknem kuchennym, zabawą w pierwsze gotowanie w domku pod małym dębiakiem, zielonym groszkiem i malinami zrywanymi w ogródku.

Długo trwało zanim odważyłam się upiec drożdżowe. Zawsze wydawało mi się to bardzo trudne i przede wszystkim czasochłonne... Dlatego przed upieczeniem Prawdziwego Drożdżowego według przepisu Babci, postanowiłam poeksperymentować z prostszymi wersjami. Ostatnimi tygodniami pieczemy, jak je nazwałam, Ciasto drożdżowe bez wyrabiania. Przepis pochodzi z blogu Margotki. Znajdziecie go tutaj. A poniżej krótkie opowiadanie o mojej wersji tego ciasta z migdałową kruszonką z ciemnym cukrem.

Ciasto drożdżowe bez wyrabiania


Składniki:

Ciasto
- 4 żółtka
- 3 szklanki mąki
- 1 szklanka cukru
- szklanka mleka
- 8 dkg drożdży
- 1/3 kostki masła
- rodzynki sułtanki i chilijskie albo kalifornijskie (ilość według upodobań :-)
- zapach pomarańczowy lub kandyzowana skórka pomarańczowa

Kruszonka
- dwie spore łyżki masła
- pokruszone płatki migdałów
- cukier brązowy
- mąka
(ilości produktów sypkich - takie żeby wyszły grudki kruszonki; ja daję około 6 łyżek cukru i 4 łyżek mąki)

Wykonanie:

Drożdże rozcieram z łyżką cukru w sporym naczyniu aż staną się płynne. Do tego wlewam lekko podgrzane mleko i mieszam, żeby drożdże się rozpuściły. Przykrywam ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce na 15 minut do wyrośnięcia. Do dużej miski przesiewam mąkę, wrzucam żółtka i cukier, dolewam wyrośnięte drożdże i rozpuszczone, lekko przestudzone masło. Dorzucam też wcześniej namoczone rodzynki oraz zapach do ciast lub kandyzowaną skórkę pomarańczową. Wszystko to mieszam a potem wyrabiam krótko, żeby nie było grudek. Przygotowuję kruszonkę w niedużej miseczce. W tym celu rozcieram zimne masło z cukrem, mąką i pokruszonymi płatkami migdałowymi, aby powstały grudki kruszonki. Dużą blachę (u mnie 24x35 cm) smaruję masłem i wysypuję mąką. Do formy wykładam ciasto i posypuję kruszonką.

Zgodnie z oryginalnym przepisem wstawiam ciasto do lekko nagrzanego piekarnika - u mnie do 80 stopni z termoobiegiem na ok. 30 minut,  żeby urosło (mniej więcej podwoiło swoją objętość). Następnie zwiększam temperaturę do 150 stopni i piekę ok. 40 minut. Po 15 minutach pieczenia w 150 stopniach przykrywam blachę folią aluminiową, żeby wierzch ciasta się nie spalił. Przed wyłączeniem piekranika upewniam się, czy ciasto jest dopieczone w środku, przekłuwając je cienkim drewnianym patyczkiem. Jeśli po wyjęciu jest suchy - ciasto gotowe!


Smacznego!