poniedziałek, 29 marca 2010

"Ciasto na sucho" czyli Kulinarna Klapa numer 1

Czekamy z ustęsknieniem na wiosnę i .... maleńką Małgosię. Małgosia na razie przeciąga się ospale w moim brzuchu, ale lada dzień pojawi się na świecie. Ponieważ już za chwilę planuję być mamą karmiącą, postanowiłam wypróbować przepisy na lekkostrawne dania, które nie zaszkodzą dzidziusiowi. Z gazet, które dostałam w spadku po koleżankach (a dokładnie z czasopisma "Twoje dziecko" nr 10/2007), wygrzebałam recepturę na Szarlotkę w czerwonej polewie (już sama nazwa powinna mnie zastanowić, bo nic czerwonego bynajmniej do tej szarlotki się nie dodaje...). Niestety - wyszła kompletna klapa... Nie liczę na to, że znajdę chętnego do jej zjedzenia a więc zawartość blachy najprawdopodobniej wyląduje w toalecie. 

Trochę żal półtora kg ślicznych małych jabłek, dwóch dorodnych gruszek i 1,5 h mojego czasu...

Przepis bazował na wymieszanych kilku rodzajach mąk i kaszy (kukurydzianej, ziemniaczanej oraz ryżowej), które to trzeba było przykryć pokrojonymi jabłkami, gruszkami i rodzynkami oraz płatkami margaryny. Za duże kawałki jabłek? Za gruba kasza kukurydziana? Gdzieś musiałam popełnić błąd, ale nie wiem gdzie... 

Na poprawę nastroju obiecuję sobie, że najdalej za 2-3 dni (jeśli wcześniej nie urodzę) z mojego kuchennego lufcika całe moje osiedle a może i resztę warszawskiej Woli osnuje zapach tradycyjnej, sprawdzonej po tysiąckroć ulubionej szarlotki mojego M. - ona zawsze wychodzi! 

Wczoraj wysadziliśmy bratki. Wreszcie trochę koloru kontrastującego z drzewami łysymi chyba od stu lat... A na stole rzeżucha... Wiosna tuż tuż!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz